„Znajdę cię wszędzie” Kazimierza Kiljana.

Kiedy dostałam książkę z Wydawnictwa, pomyślałam „to będzie dla mnie tragedia”. Gustuję tylko w kryminałach, ewentualnie mocnej sensacji, a tu obyczajówka, na dodatek, zapowiadająca się smutno.  Jak ją wyjęłam z opakowania, tak leżała tydzień na biurku, będąc czasem obiektem mojego spojrzenia. Wreszcie powiedziałam, no dobra, zmierzę się z tym. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać.