"Kawiarnia na końcu świata" - Rób to, co przynosi ci poczucie spełnienia, a wypełnisz swoje przeznaczenie!


Pierwszy raz walczyłam o książkę. Odkąd ją zobaczyłam i przeczytałam opis, zapragnęłam dostać do recenzji. Wymagania były wysokie ale udało się! „Głęboka lektura…Kosmiczny przewodnik po życiu” – brzmi zachęcająca reklama na okładce „Kawiarni na końcu świata” Johna Strelecky’ego.„Po co tu jesteś?” przewija się co kilka kartek. Bohater zasiada w kawiarni„Po co tu jesteś?”, pytanie patrzy na niego z Menu. Z początku myślałam, że to jakiś dobry kryminał, ktoś kogoś zabije, będzie zgroza, niepokój, zagadka, które w książkach uwielbiam.




Ale nie! Co więcej, wciągam się i nie mogę oderwać, lecz to nie kryminał! Wobec tego, wierzcie mi, to musi być dobre! Tak! Bo to książka o tym „Po co tu jesteś?”. A odpowiedź wcale nie jest taka prosta.

„Chodzi o to, dlaczego ktoś w ogóle istnieje.”

„Kiedy szczerze zadasz sobie pytanie, które zobaczyłeś, szukanie odpowiedzi stanie się częścią twojego jestestwa.”

Autor zadaje pytania, nad którymi w codziennym pędzie rzadko kto się zastanawia, a są one kluczowe dla naszego życia. Pytania, z którymi od wieków męczą się miliony, a wielcy tego świata podpowiadali przeróżne odpowiedzi, z jakich żadna nie wyczerpuje meritum. Co jest sensem istnienia?

Dlaczego tyle czasu spędzamy czekając aż przyjdzie moment emerytury, kiedy będziemy mogli spełniać marzenia, zamiast zacząć je spełniać teraz?
Przecież „ Każdy dzień jest dla mnie szansą, by zrobić to, na co mam ochotę”.
Czy warto tyrać w pracy, której ktoś nie lubi? Czy rzucić wszystko i oddać się temu, co sprawia przyjemność? Jakie jest ryzyko, takiego podejścia? Co wybrać: pieniądze, czy czas z rodziną?

„Dziś, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w historii świata mamy możliwość zdobywać informacje, poznawać ludzi, kultury i przeżywać najróżniejsze doświadczenia. Świat stoi przed nami otworem.”

Dlaczego więc tego nie wykorzystujemy?  
Autor ciekawie też pokazuje manipulację, jakiej doświadczamy ze strony wszechobecnych reklam. Pokazują one często utopijny, pełen szczęścia świat, w który mamy uwierzyć, że stanie się nasz, po zakupie danego produktu. Uczucie temu towarzyszące jest bezcenne. Niestety najczęściej ulatnia się krótko po nabyciu tego alchemicznego produktu.

„Od lat dręczyło mnie poczucie, że w życiu chodzi o coś więcej, że jest coś, o czym nie wiem, coś co mnie omija.”

Co mi się nie podobało? Elementy fantastyki – litery w menu zmieniały się jak w jakiejś bajce. To czyni książkę fantastyczną, choć z epilogu wynika, jakoby były to doświadczenia samego Johna Strelecky’ego.  Z takim przesłaniem, jakie autor chciał pokazać światu, mógł to ująć inaczej. Styl lekki, prosty, dobrze się czyta, choć miejscami brakowało mi szczegółowych opisów. Dlatego może książka jest bardzo cienka i pisana dużą czcionką. Zdecydowanie za krótka, dosłownie na jeden wieczór, po którym można jeszcze obejrzeć coś w tv. W zasadzie mogłaby być rozdziałem innej, szerszej powieści. Osobiście odczuwam niedosyt i lekkie rozczarowanie. Można było tu jeszcze wiele dopisać.

Są to jednak małe wady w porównaniu z celem powstania książki. Sądzę, że autor miał świadomość wad i wiedział, że nie mają one znaczenia przy treści przesłania. Społeczeństwo potrzebuje pozytywnych słów, zatrzymania się w szalonym pędzie i innego spojrzenia na świat.

„Rób to, co przynosi ci poczucie spełnienia, a wypełnisz swoje przeznaczenie”

Po przeczytaniu nasuwa mi się wiele wniosków, lecz jeden najbardziej – ludzie, którzy mają pasję są szczęśliwsi! A ja, po tej lekturze, mimo wszystko jakaś bardziej oświecona J
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu „Aktywa”.
Moja ocena 6/10


______________

Najlepsze covery tylko u niej!
https://www.youtube.com/watch?v=PDjgXnuWOSE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz